Logo

 



Wizytówka:

Liceum Ogólnokształcące
im. Marsz. St. Małachowskiego
w Płocku

ul. Małachowskiego 1
09-400 Płock

Dyrektor Liceum
mgr Katarzyna Góralska

tel. 24 366-66-00
tel. 24 366-36-00
fax 24 366-36-01




Forum Banner


      


Sponsorzy

Rekrutacja
, czyli wszystko co powinieneś wiedzieć jeśli chcesz się tutaj znaleźć!

O szkole
- Małachowianka to najstarsza szkoła w Polsce. Istnieje nieprzerwanie od 1180 roku.

Chór "Minstrel"
powstał w Małachowiance w 1992 roku. Jest to chór mieszany.

Siatkówka, koszykówka, lekkoatletyka,
czyli po prostu sport w Małachowiance.

Małachowiacy w internecie
, czyli linki do stron uczniów i absolwentów.



A kysz! A kysz! Siło nieczysta, precz...

Myślenie o Tobie mnie drażni. Burzy zbudowany wcześniej, dawno już, aczkolwiek nagle( a co nagle, to po Diable), spokój. I te poranki, kiedy mam bliskie spotkanie trzeciego stopnia. Z Twoją twarzą, ledwie jedno oko uchylę. A najgorsze, że po chwili znikasz. I każesz mi czekać. Całą noc, by Cię znowu zobaczyć. A ja czekam...Nie potrafię już sobie wyobrazić. Jak było zanim się pojawiłeś. Jesteś ze mną wszędzie. Nawet, gdy wyrzucam stare zeszyty i książki, z których Bóg zapłać, korzystać więcej nie będę musiała już. Kiedy sfrustrowana szkołą, a jeśli o ścisłość idzie, jej powierzchownym tylko kształceniem, zastanawiam się nad etymologicznym sensem słowa "ocena" i jak to się właściwie ma do nas, którzy "oceniani" na pewno jesteśmy nie. A między tymi rozważaniami znowu zjawiasz się Ty, pukając mnie w czoło od środka. Udaję, że nie słyszę. Ale Ty wciąż, z maniakalnym wręcz uporem, kopiesz, rzucasz się na ziemię i pięściami wymuszasz na mnie swoje dalsze bytowanie. Nie pozwalasz nawet na chwilę pomyśleć chociaż o czymś innym. O kimś innym. O niczym myśleć też nie. Stoisz na straży mojej nielojalności wobec przyjaciół. Których słowa przeciekają przeze mnie, niczym przez kuchenne sitko do makaronu. Czuję, że jestem dziurawa. Ułomna. Sprawiasz, że się złoszczę. Na samą siebie. Za to, że z domu wyjść nie mogę. Z nadzieją. Że Cię być może, gdzieś.....Patrzę przed siebie i nie widzę nic. Wszystko jest przezroczyste, rozpaćkane, rozmemłane, niedomyte i takie-nijakie. Matematyka. Wylicza(ła)m? procent poświęconego Ci czasu. Formułuje nowe twierdzenia-"ciągów urwanych". Wymyślam wzory na walkę z głupotą własną. I unoszę się w powietrzu, zastanawiając się. Czy jeszcze istnieję ?!? Do głowy przychodzą mi dwa słowa tylko, które boję się wypowiedzieć. Żeby już do reszty nie wyjść na idiotkę. Żeby nie dać po sobie poznać. Żeby łatwiej móc udawać, że jestem taki jeden wielki NIECZUJ. Żeby nie zwariować. Skaczę przed Tobą. Macham przed zamkniętymi oczyma dwoma ręcami. Staję na głowie. Polewam się toną czekolady. Przesładzam siebie i wszystko, czego się dotknę. Mam na imię Magda i jestem ANONIMOWYM FANATYKIEM CIEBIE. A Ty nie widzisz. Albo widzisz, tylko wzrok odwracasz. W sumie Ci się nie dziwię. Nie masz już czym oddychać. Zabieram Ci powietrze. Na jednym metrze kwadratowym, wyznając po tysiąckroć: K***** Cię! Którym osaczony. Się dusisz. Przepraszam za to, że Ty zapomniałeś przeprosić. A kysz! A kysz!.....

Zasnęłam po raz kolejny. I sen miałam dzisiaj. Znów. Tak realny. Że kiedy się obudziłam i spróbowałam nogę na ziemi. Postawić. Upadłam. I nogę głupoty zwichnęłam.Próbowałam drugą. Ale ona się cofnęła. I kazała mi leżeć. "Co tu robić?"-pomyślałam. "Będzie najłatwiej poudawać chyba." "Że już wstałam." "I co dalej?" Dalej przemierzam z Wami drogę pod powiekami zamkniętemi. Jesteśmy tylko My-ja, wy i Droga. A na niej przystanki oświetlone smugą jaskrawo rzażących się świateł, które wdzierają się na nią z impetem i powoli zaczynaja się kurczyć, spalać Byciem, aż w końcu zupełnie znikają za zakrętem Przyzwyczajenia. Zacierają się wasze ślady na Drodze. Codziennie widzę je coraz słabiej, aż w końcu znikną zupełnie zadeptane przez Rozsądek. A ja będę na nieistniejące te ślady patrzeć z rozżaleniem. Z nadzieją, że jakimś magicznym sposobem uda mi się wydobyć je spod Zapomnienia. Okryte kurzem, zniszczone, brudne...Odtworzyć nieistniejącą rzeczywistość.

R.I.P

Zapomniała już, jak się czyta książki. Zapomniała, jak pachnie zapachem drukarni papier. Albo biblioteki. Jak wielkie emocje towarzyszą dalszemu zagłębianiu sie w lekturę. Że mogą istnieć jeszcze słowa tak piękne...Po prosto- zapomniała. A teraz odkrywa to na nowo. Mając wrażenie jakby za każdym razem-był ten pierwszy raz. Studiuje każdą literę, każdy znak przestankowy. I odnajduje znowu radość. I równowagę. Dygresja jest jej jedynym ratunkiem. Przed pożarciem samej siebie . Przed samospaleniem.

Z dnia na dzień staje się coraz bardziej szczęśliwa. Cieszy ją nawet patrzenie-zwyczajne na otaczającą ją- rzeczywistość zwyczajną. A gdzie w tym wszystkim jesteś Ty...Nie ma Cię. A jednak istniejesz. Istniejesz jeszcze bardziej, jeszcze mocniej, jeszcze głębiej niż dotąd. I S T N I E J E S Z.

Ona o tym wie.Widuje Cię codziennie-biegniesz między myślą o tym "co zjeść na śniadanie?" a "włączę komputer". A "prysznicem" a "w co mam się ubrać?". Jesteś tym magicznym A. A-które utraciła. A-a które jest.

Ona wie. Znajdujesz się w encyklopedii pod hasłem:'wiara'. Teraz wszystko jest kwestią wiary. Bo wiara to "stawanie się" tego, co niewidzialne. Albo łudzenie się. Jak kto woli.

Boooooom!!!Tu leży ONA-zmarła Zażywszy zbyt dużą dawkę Ciebie. Requiescat w Pace. Upodliwszy się najSamprzód. W piwie z Zieloną słomką zanurzon po brzegi senytyment jakiś niestety. I blast w twarz. Racica w twarzy odciśnięta. A kysz! A kysz! Pójdziesz Ty! Siło nieczysta, precz....!

Magda Rączkowska

[powrót do głównej]