Duuuuchy!
piątek, 01.11.2002
Tym, którzy chodzą w chmurach i nie wiedzą co się dzieje, przypominam, że nasza szkoła powstała w roku 1180. Na przestrzeni 822 lat w tym miejscu zawsze odbywał się proces uczenia. Przeszło osiem wieków i kilka epok dzielących nas od początków szkoły pozwoliło na nagromadzenie mnóstwa legend i opowieści dotyczących duchów dawnych nauczycieli, woźnych i uczniów. Pod podłogą szkolnego muzeum są pochowani zakonnicy, co wzmacnia atmosefę sensacji. Cześć osób wierzy w duchy, część podchodzi do tej sprawy racjonalnie i twierdzi, że żadnych duchów nie ma. Więc jak to jest? Czy naprawdę coś straszy? Czy tylko my straszymy się wzajemnie, a naprawdę to niczego nie ma? Postanowiliśmy to sprawdzić.
-Czy ja wiem? Generalnie, to raczej nic nie straszy. - powiedziała nam pracująca w bibliotece prof. Skierkowska - uważam, że pracują stropy i rozsycha się drewno. Ale jest jedno zdarzenie, którego nie potrafię wytłumaczyć: kiedyś siedziałam w bibliotece i zobaczyłam, że jakaś dziewczyna bierze z półki książkę. Po chwili zdałam sobie sprawę, że przecież jestem sama. Spojrzałam w kierunku półek jeszcze raz, ale nikogo już nie zobaczyłam! Do dziś nie jestem pewna, czy był to figiel wyobraźni, czy faktycznie jakiś duch. Emanowała od tego zdarzenia jakaś pozytywna energia. Wcale się nie bałam. Zupełnie inne odczucie miała inna nauczycielka naszej szkoły, zastrzegająca sobie anonimowość: - Pewnego zimowego popołudnia siedziałam sama w bibliotece. Było cicho i spokojnie. Nagle poczułam niewypowiedziany, paraliżujący strach. Nic nie widziałam, ani nie słyszałam, po prostu sparaliżował mnie nie słychany strach. Oczekiwanie, że zaraz wydarzy się coś strasznego. Na szczęście w tym momencie do biblioteki weszła prof. Zając. Poczułam się bezpieczna, ale przezornie szybko się spakowałam i uciekłam do domu.
Postanowiliśmy zapytać również prof. Kupniewskiego co sądzi na temat obecności duchów w Małachowiance: - Bzdury! Wiele razy siedziałem w tej szkole sam w nocy. Nigdy mi się nic nie przydarzyło. Nie ma żadnych duchów i już!
Tak pewna swoich odczuć nie jest natomiast prof. Małgorzata Szymczak: - Generalnie nie wierzę w duchy, ale miałam jedno zdarzenie, którego chyba nie mogę do końca racjonalnie wytłumaczyć. Byłą godzina popołudiowa, czekałam na zebranie z rodzicami. Spotkanie miało się zacząć o godz. 17. O godz. 16:40 zauważyłm, kątem oka zauważyłam, że ktoś chodzi po korytarzu i przygląda się zdjęciom olimpijczyków. Powiedziałam, żeby poczekała. Gdy wyszłam z sali okazało się, że korytarz jest pusty. Sama nie wiem, co o tym sądzić.
Doskonałym źródłem informacji są panie woźne. Zapytaliśmy o harce istot pozaziemskich na terenie szkoły. - A idźcie stąd! Ja tam nic nie widziałam i nic nie słyszałam. Przyjdźcie sobie w niedzielę, to usłyszycie jak na auli słychać śpiewy odprawianej mszy. A przed Wszystkimi Świętymi woeczorem, to strach wejść do stergo skrzydła.
No i jak wierzycie w duchy? Czy coś straszy, czy to tylko wytwory naszej wyobraźni? Każdy oceni to według siebie. Może trochę pomogą nam książki o duchach Małachowianki, które ukażą się już wkrótce.