Logo

 



Wizytówka:

Liceum Ogólnokształcące
im. Marsz. St. Małachowskiego
w Płocku

ul. Małachowskiego 1
09-400 Płock

Dyrektor Liceum
mgr Katarzyna Góralska

tel. 24 366-66-00
tel. 24 366-36-00
fax 24 366-36-01




Forum Banner


      


Sponsorzy

Rekrutacja
, czyli wszystko co powinieneś wiedzieć jeśli chcesz się tutaj znaleźć!

O szkole
- Małachowianka to najstarsza szkoła w Polsce. Istnieje nieprzerwanie od 1180 roku.

Chór "Minstrel"
powstał w Małachowiance w 1992 roku. Jest to chór mieszany.

Siatkówka, koszykówka, lekkoatletyka,
czyli po prostu sport w Małachowiance.

Małachowiacy w internecie
, czyli linki do stron uczniów i absolwentów.



Małachowianka w latach 1955 - 1957. Kaplica.

W gmachu Małachowianki, w skrzydle z wieżą, na pierwszym piętrze, tam, gdzie znajdowały się nasze sale nauki własnej, na samym końcu korytarza były duże drzwi. Te drzwi były zawsze zamknięte. Fama głosiła, że jest tam kaplica. Jak wygląda, nikt z nas nie wiedział. I nie zajmowaliśmy się tą sprawą. Mieszkaliśmy w internacie, piętro wyżej, w trzech salach. Pierwsza - dwudziestoosobowa, należała do plebsu: maluchów z ósmej, kilku z dziewiątej i niekiedy kogoś ze starszych klas. Druga - 9-osobowa należała głównie do młodzieży z dziesiątej i paru szczęśliwców z dziewiątej. Trzecia, najmniejsza, pięcioosobowa, położona najbliżej wieży, przeznaczona była dla Panów Maturzystów. Kiedy więc w 1956 zostaliśmy Panami Maturzystami, zamieszkaliśmy w niej. W sali było okno, cztery do pięciu łóżek i szafa. Zauważyliśmy, że za szafą jest wnęka z drzwiami. Panowie Maturzyści byli ludźmi dociekliwymi i praktycznymi. Pomieszczenie za wnęką mogło nam się przydać np do zniknięcia w razie potrzeby. Otworzyliśmy więc drzwi i obejrzeliśmy uzyskaną przestrzeń życiową. Wyniki oględzin były zaskakujące. Trzy ściany klitki były normalne, ale w czwartej były niewielkie drzwi z desek zamknięte na wielką zardzewiałą kłódkę. Przez szpary w deskach widać było .. kaplicę!!

Po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy, że w odpowiednim momencie obejrzymy ją. Zdawaliśmy sobie sprawę z konsekwencji. Dlatego nie spieszyliśmy się. Kłódki woleliśmy nie dotykać. Za to bez śladów dało się wyciągnąć mocowanie zawiasów drzwi. Weszliśmy do kaplicy. Tadeusz Nych i Władek Kietliński jako turyści, ja - jako fotograf, ze statywem i z aparatem START. Oświetlenie było znośne, czasu sporo (chyba była to niedziela), tylko doświadczenia w fotografii jakby za mało. Zrobiłem zdjęcia, zamknęliśmy drzwi, zatarliśmy ślady tak, jak potrafiliśmy i wróciliśmy do pokoju. Negatywy wywołałem natychmiast. Stwierdziłem, że zdjęcia się udały. Obejrzeliśmy odbitki stykowe i na tym poprzestaliśmy. Na wszelki wypadek nie korzystaliśmy już nigdy z pomieszczenia za szafą, ani nie wchodziliśmy do kaplicy.

Oczywiście, nie przewidywałem, że kaplica zostanie w barbarzyński sposób zniszczona w trakcie "remontu" i że moje amatorskie zdjecia będą ostatnimi i nieomal jedynymi zdjęciami kaplicy, a my, być może, ostatnimi (oprócz wandali) ludźmi, którzy kaplicę oglądali. O tym dowiedziałem się dużo później.

[powrót do głównej]