Mój głos w sprawie...
Chyba wszyscy, nawet ci najpewniejsi siebie, o wysokim poczuciu własnej wartości, z całą masą przyjaciół i znajomych, gdy zmieniają szkołę odczuwają pewien głęboko zakorzeniony niepokój. Czy nowa klasa będzie sympatyczna? Czy się dobrze zgramy? I to najważniejsze dla każdego pytanie. Czy mnie polubią?
No dobrze, nieco skłamałam. Znam parę osób, które zdanie klasy na swój temat maja w głębokim poważaniu. Ale zdecydowanej większości problem ten jednak dotyczy. Co zrobić, by marzenia się ziściły i przyszła klasa stała się grupa przyjaciół na dobre i złe? Będąc w trzeciej już klasie ciągle słyszę od niektórych znajomych, że czuja się odrzucone. Że klasa nie zwraca na nie uwagi, pozostawia je na bocznym torze, literalnie rzecz ujmując, zwyczajnie ich nie lubi. I wciąż nie mogą pojąć, czemu tak się dzieje. Ja doszłam do wniosku, że wszystko determinuje pierwszy miesiąc szkoły.
Żeby stać się, szumnie mówiąc, popularnym, zaczynając naukę w nowej klasie należy zacisnąć zęby i wziąć się do roboty. I, bogowie brońcie, nie mówię tu o nauce. Należy rozmawiać ze wszystkimi, rzucać pomysłami na prawo i lewo i generalnie być tak sympatycznym i otwartym jak się tylko potrafi. Naturalnie, osobom, których charakterystyka zgadza się z powyższym opisem jest znacznie łatwiej. Pozostali maja trzy możliwości do wyboru: albo, z pomocą żelaznej siły woli i umiejętności aktorskich przezwyciężać swoja naturę, albo pogodzić się z posiadaniem mniejszej liczby przyjaciół, lub, co jest całkiem interesującą i sprytną możliwością, zaprzyjaźnić się z jedna, bardziej społecznie utalentowaną od siebie, osobą i liczyć, że to ona wciągnie nas w towarzystwo. Wybór należy do was.
Warto także wspomnieć, że, według moich obserwacji, późniejsze zachowanie nie ma już wpływu na sposób, w jaki będziecie traktowani. Pierwsze wrażenie naprawdę się liczy. Ale jeżeli szukamy przyjaciół naprawdę… Idąc do Małachowianka wielokrotnie słyszałam, że każdy, nawet najbardziej nietypowy, odnajdzie tu znajomych. I, piszę to z całą patriotyczną duma Małachowiaka, jest to prawda. Ale nie oznacza to, że będziemy lubiani przez wszystkich. W całej klasie może istnieć tylko jedna osoba, która tak naprawdę zaakceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy i w pełni nas zrozumie. Według mnie, nawet ta jedna osoba jest warta wybrania naszej szkoły.
Kończąc apelem: jeśli chcesz być popularny musisz włożyć w to nieco pracy, dać szansę klasie, by cię poznała i polubiła. Samo, jak to się mawia, nic się nie zrobi. Czy cel jest warty wysiłku musicie ocenić sami.
Magdalena „Nisha” Mikołajczyk